strona kampanii
d20 Modern
Marcina Turkota
dziekuję
Paulowi Klee
za inspirację
<o< kampanie >o< wstęp >o< świat >o< bohaterowie >o< opowieści >o>

Opowieść Trixie

o> prolog

o> część I

o> część II

o> część III

o> część IV

o> część V

o> część VI

o> część VII

o> część VIII

o> część IX

o> część X

o> część XI

o> część XII

o> część XIII

o> część XIV

o> część XV

Voodoo Blues

Nyadinu

Historia Johna

Glina...

Opowieść loa

OPOWIEŚĆ TRIXIE

I

Trixi budzi się do góry nogami. Właściwie jedną nogą, bo druga jest ścierpła i nie wiadomo gdzie jest. A wszystko przykrywa koc. Koc pachnie inaczej niż koce Trixi i Trish. Więc Trixi musi być niewdomu.

Szybki przewrót z fotela i Trixi stoi na drewnianej podłodze magazynu. Niedaleko drugi fotel, ratanowy, na lewo schody na dół, na prawo jakieś drzwi, chyba do łazienki. Na ścianach dziwne malunki. Podłoga skrzypi. Trixi rozciera ścierpła nogę i przeraźliwie skrzypiąc idzie do łazienki.

Kibel zaatakował Trixi, gdy spuszczała wodę, więc musi się znowu cała umyć i przebrać. Brudny zlew i spękane lustro. Trixi klnie brzydko.

"Aleś się podnieciła" mówi mały człowieczek i gapi się na cycki Trixi. Trixi lubi jak się na nią gapią, ale nie lubi głupich uwag. Pyta drugiego człowieka "Czy to twój pies?" Mały człowieczek jest strasznie napakowany, jak po sterydach i nazywa się Jondou, czy jakoś. Drugi jest normalnej wysokości, ma białe dready i nazywa się Bonjour. Też czy jakoś. Trixi dostaje pizzę. Bonjour mówi jakieś dziwne, skomplikowane rzeczy, a Trixi nie lubi takich rzeczy słuchać nad ranem po imprezie, więc sobie idzie.

o>

Trixi teraz sobie przypomina. Były z Trish na imprezie. Było nudno i w końcu ktoś o imieniu czyjakoś Sid zapodał ziele. Trixi dużo paliła i Trish stwierdziła, że wychodzą.
Tak, Trix, ty też. Nie, Trix, nie bierzemy ze sobą Boba. Nie, Giordano też nie. Ubierz z powrotem tą sukienkę Trix!

Trixi szła ulicą i było coraz bardziej mgliście. Zmgliściej i zmgliściej. Trish się nagle przepadła. Trixi szukała, wołała i szukała, ale Trish się chyba obraziła i zostawiła Trixi samą. Buhuuu...

Otworzył się magazyn i człowiek, który potem był Bonjour, powiedział żeby Trixi nie krzyczała i poszła spać. Trixi już chciała spać, więc poszła spać, bo chciała, a nie dlatego że jej kazali!

o>

Trixi chodzi po mieście i nie może się nadziwić. Wszystko takie inne, kolorowe i śliczne. Chce kupić hamburgera, ale zamiast MacDonalda jest hasz bar. Na dodatek dolary się popsuły i nie działają. Więc Trixi musi skroić kilku frajerów żeby sobie kupić to i owo, i hamburgera. Po ulicach chodzą różne ludki jak w bajkach. Elfy, krasnoludy, hobbity i inne, których Trixi nie pamięta. Teraz już wie, że ten Jondou to hobbit. Byłby krasnolud, ale nie ma brody. Może wszystkie krasnoludy to hobbity, którym wyrosła broda? Trixi nie pamięta.

Na uniwerku jakiś koleś wysadza laboratorium chemiczne i dostaje za to piątkę - to musi być inna planeta. To coś, o czym mówił Bonjour. Trixi tylko na wszelki wypadek sprawdza mieszkanie Trish. Oczywiście - tu nie jest to mieszkanie Trish. Trixi musi porozmawiać o tym wszystkim z Bonjourem.

Powolutku Trixi idzie z powrotem do magazynów. Po drodze znajduje jeszcze więcej kolorowych papierków z kieszeni przechodniów. Kupuje jeszcze trochę tego i owego. I hamburgera.

Trixi podoba się na tej planecie. Może to ten towar, który paliła, ją tu przeniósł? Idzie obejrzeć sobie ten imprezowy magazyn.

Pusto, głucho i nic. Nagle wypadły skądś dwa ćpuny z pałami i Trixi musiała ich rozwalić. Trixi dobrze strzela, ale niedobrze, że oni tak szybko biegają. Jeden uderzył Trixi. I dlatego nie żyje. Nie wolno bić Trixi!

Trixi może na razie mieszkać u Bonjoura i Jondoua. Bonjour wyjaśniał skąd się Trixi tu wzięła, ale to bardzo skomplikowane i Trixi nie bardzo rozumie. Ważne, że jest tu fajnie i Trixi tu zostaje.

<o< początek Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie całości bądź części tekstów bez zgody autorów zabronione.
następna >o>