strona kampanii
d20 Modern
Marcina Turkota
dziekuję
Paulowi Klee
za inspirację
<o< kampanie >o< wstęp >o< świat >o< bohaterowie >o< opowieści >o>

Opowieść Trixie

o> prolog

o> część I

o> część II

o> część III

o> część IV

o> część V

o> część VI

o> część VII

o> część VIII

o> część IX

o> część X

o> część XI

o> część XII

o> część XIII

o> część XIV

o> część XV

Voodoo Blues

Nyadinu

Historia Johna

Glina...

Opowieść loa

OPOWIEŚĆ TRIXIE

II

Nawet szczury nie wiedzą, że ktoś stoi przy wejściu do magazynu. Trixi umie się skradać i ukrywać. Okrążyła magazyn, upewniając się, że nikogo nie ma i teraz stoi przy wejściu. Czeka, aż jej oczy przyzwyczają się do ciemności. Ze środka dochodzą odgłosy walki.

Powoli z ciemności wyłaniają się kształty. Trzy ciała na podłodze - dwoje ludzi i piesek. Jednym z nich jest Bonjour! Odgłosy walki wręcz dochodzą ze stróżówki na prawo od wejścia. Tam musi być Jondou. Trixi powoli wchodzi, upewnia się, że Bonjour żyje i znajduje dwa pistolety. Bonjour śpi i nie daje się obudzić. Trixi wyciąga go na zewnątrz magazynu.

Nagle niska postać wypada przez drzwi. Strzał Tixi jest szybszy niż myśl. Niska postać z ostrymi uszami nie jest, na szczęście Jondouem. Trixi wyciera swoje odciski z pistoletu i odkłada na skrzynkę.

o>

Dużo odwiedzin. Kto by pomyślał, że zabicie dwóch ćpunów wzbudzi czyjekolwiek zainteresowanie? Najpierw z pizzą przyszedł właściciel magazynu imprezowego. Powiedział, że te ćpuny były cieciami i że zostały z nich resztki tylko. Nikt by nawet nie pomyślał, że zostali zastrzeleni, gdyby nie to, że znaleziono łuski 9mm. Trixi musi się pozbyć pistoletu, a nie stać ją na nowy. Buuhuuu... Bonjour chyba obiecał, że przyglądnie się temu magazynowi.

Potem była policja. Jedna policja czarna, druga biała. Pogadali cośtam i też mówili o łuskach. Trixi musi pamiętać, żeby sprzątać po sobie. Albo zdobyć pistolet na amunicję bezłuskową.

Dzień był papierkowy. Trixi zarejestrowała się w burmistrzowni i ma dokumenty, w których pisze, że jest kuzynką Bonjoura... Idaho? Omaha? Jakiejś dziury, na nazwę której wszyscy reagują "Aha..." i dają spokój. Trixi szwenda się po mieście, orientuje w sytuacji i uwalnia przechodniów od nadmiaru kolorowych papierków. Jak się tutaj nazywają dolary? Bo nigdzie nie pisze.

Po powrocie pizza i cola. Nagle słychać strzał i wszyscy biegną za Bonjourem do magazynu imprezowego.

o>

Z ciemności magazynu wyłania się osmalony Jondou i sprawdza trupa. Dzwoni po policję, ale ta mówi, że będzie dopiero za pół godziny. Proszę czekać. Mija chwila i przyjeżdża właściciel magazynu. Gada cośtam, a jego przydupas budzi Bonjoura i tego drugiego z magazynu.

I tyle. Wszyscy idą do domów i do spania. Przynajmniej Trixi. Śnią się jej różne rzeczy, pomarańczowe i zielone.

o>

Trixi ma całkiem pracowite dnie. Zbiera coraz więcej papierków i coraz więcej się dowiaduje. To taki magiczny świat. Jest tu tylko Ameryka, Atlantyk jest czerwony i pływają po nim piraci. Sieć jest tylko w kilku miastach, ale jest jej dużo. W Nowym Jorku jest wielkie miasto, w stanach centralnych jest jak w westernie, a na północy Indianie. Mnóstwo magicznych rzeczy i ludków. Trixi lubi tutejsze komputery. Musi nauczyć się obsługiwać i sprawić sobie jeden, taki mały, do torebki. I czary! Trixi chce się nauczyć czarów. Ale nie takich, jakie umie Bonjour, tylko innych, takich z komputera.

I w ogóle dużo ciekawych rzeczy jest tu do zrobienia.

<o< początek Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie całości bądź części tekstów bez zgody autorów zabronione.
następna >o>