strona kampanii
d20 Modern
Marcina Turkota
dziekuję
Paulowi Klee
za inspirację
<o< kampanie >o< wstęp >o< świat >o< bohaterowie >o< opowieści >o>

Opowieść Trixie

o> prolog

o> część I

o> część II

o> część III

o> część IV

o> część V

o> część VI

o> część VII

o> część VIII

o> część IX

o> część X

o> część XI

o> część XII

o> część XIII

o> część XIV

o> część XV

Voodoo Blues

Nyadinu

Historia Johna

Glina...

Opowieść loa

OPOWIEŚĆ TRIXIE

IV

Nie kopie się hunganów voodoo w dupę, bo się obrażają. Trixie kopnęła Bonjoura i się obraził. Teraz Trixie musi przeprosić, bo nie zna zbyt wielu ludzi tutaj, a zwłaszcza handgunów voudoun. Poza tym, Bonjour mimo jego odpałów jest całkiem miły.

o>

Dzień jest słoneczny i kacowy. Trixie musi pić mniej. Więcej biegać i ćwiczyć. Biega trochę, a potem wszyscy jedzą pizzę. Tylko dostawca się dziwi, bo motel jest pedalski.

Podczas prysznica czarny ptak podgląda Trixie. Ten przynajmniej nie wygłasza głupich uwag. Trixie odstawia erotyczny taniec i gawron spada z parapetu. Dziwny ptak.

Na szóstą wszyscy idą na obiad do jakiejś hrabiny. Ale nie wszyscy, bo Bonjour nie chce wpuścić Indianina z ptakiem, potem Jondou mówi wulgarnie i jest wyproszony.

Stara prukwa się spruła i nie pamięta jak sprzedała swoje obrazy, a teraz chce żeby je znaleźć. Trixie jest grzeczna, nie mówi tego na głos, więc zostaje. Lokaj daje zaliczkę, podaje jakieś dane i antykwariusza, a Bonjour umawia się ze służącą.

Trixie idzie do knajpy, nie słyszy, co mówi służąca do Bonjoura, gada z jakimś kolesiem i tańczy. A tańczy zajebiście.

Następnego dnia Antykwarzysta nie mówi niczego istotnego, bo Bonjour nie zadaje mu właściwych pytań i nie powołuje się na swoje Voodoostwo. A może się powoływał, ale wcale taki znowu Honguan on nie jest. A Tixie ma pomysła i on wcale nie pomaga, więc Trixie kopie go w dupę. I sobie poszedł. I nic się nikt nie dowiedział.

Ale Trixie ma następnego pomysła. Bo skoro Voungani Hoodoo są tu tacy ważni, to może on nie musi płacić za magazyn, tylko zajmuje go przez... zajęcie...? Czyjakoś. Trixie idzie sobie do swojej biblioteki, czyta prawnicze książki, które są do dupy i nie zgadzają się z pomysłem, a później na imprezę, ale pije mniej. A nazajutrz trzeba przeprosić Bonjoura.

o>

Nazajutrz Trixie nie do końca pamięta, co chciała od Bonjoura. Poprosić go o coś? Nieważne. Kolekcjonować kolorowe papierki trzeba, bo komputer Trixie kupić sobie chce!!! Może by jakąś chatę zrobić? I drugi pistolet! Albo muzeum? I... cośtam.

<o< początek Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie całości bądź części tekstów bez zgody autorów zabronione.
następna >o>